wtorek, 27 października 2015

✤ PROJEKT DENKO 1 ✤

Witajcie,
Przez ostatnie 3 miesiące sumiennie zbierałam wszystkie zużyte kosmetyczne opakowania i dzisiaj mam zamiar podzielić się z Wami tym,co tam ciekawego mi się nazbierało :)) A więc,przejdźmy 
od razu do rzeczy:
Zaczniemy od płynów do demakijażu,których trochę zużyłam...
..i to nie dlatego,że zmywam makijaż 3 razy dziennie☺  tylko ze względu na ich słabą wydajność ☹.Mówię o płynach z Ziai,które jak dla mnie są niezastąpione. DOSKONALE zmywają każdy makijaż,nawet sceniczny,nie podrażniają oczu,są naprawdę genialne. Ich cena,w zależności 
od drogerii/hipermarketu waha się w granicach 5-7 zł, ale jak już wyżej wspomniałam, ich zużycie jest baaaardzo duże (przynajmniej w moim przypadku- każdego dnia na rzęsach mam 2-3 warstwy wodoodpornego tuszu). Średnio zużywam 1 opakowanie w miesiącu. Patrząc na cenę tragedii 
nie ma,ale ten płyn ma zwyczaj kończyć się w najmniej odpowiednim momencie i nie zawsze mam możliwość szybkiego wypadu do sklepu i zakupu kolejnego opakowania,w celu zmycia drugiego oka ☺ dlatego nauczyłam się już kupować go na zapas,żeby zawsze w szafce stało awaryjne opakowanie. Jeżeli chodzi o Mariona...eh...namówiła mnie na niego sympatyczna pani z drogerii, twierdząc,że jest lepszy od Ziai. Do tego niemal dwa razy większa pojemność w prawie tej samej cenie, więc postanowiłam wypróbować. I to był błąd już przy pierwszym użyciu ☹ Myślałam, 
że wypali mi oczy !!!! Nie wspominając już o tym,że tusz na rzęsach jak był,tak został dalej..
.na szczęście Ziaja wybaczyła mi ten nikczemny skok w bok i znowu jesteśmy razem ☺♥
Zużyłam też 3 produkty do twarzy:
Pierwszym z nich jest naprawdę fajny i godny polecenia produkt dla posiadaczek cer tłustych i mieszanych,oraz osób,które borykają się z niedoskonałościami. Mianowicie  Bielenda Skin Clinic Profesional  Super Power Mezo Serum ( ta nazwa zawsze mnie rozbraja ☺ ). Serum zawiera m.in. kwas migdałowy,laktobionowy i witaminę B3 i stosowane regularnie i systematycznie ( ja używałam go niemal codziennie) znacznie poprawia kondycję tłustej skóry. Na pewno jeszcze do niego wrócę. Wrócę również do serum brązującego,również z Bielendy,Skin Clinic Argan Bronze. Baardzo fajny,lekki produkt,którego używałam przez caały upalny sierpień,zamiast kremu nawilżającego na dzień. Efekt opalenizny jest natomiast bardzo subtelny i trzeba było wspomagać się bronzerem :).  Natomiast,trzeciego produktu z tej listy już raczej nie kupię....a dokładnie serum Yves Rocher Sebo Vegetal zwężające pory. Produkt drogi,bo bez żadnej promocji kosztuje 72 zł ( !!!) a nie daje kompletnie nic. Ani nawilżenia,ani zmatowienia,ani zwężenia porów. Nic,zero ☹ 
Kolejne produkty : tym razem do ciała. Olejek 3w1 firmy Bielenda o pięknym brzoskwiniowym zapachu. Pięknie pachnie,dobrze nawilża,i niewiele kosztuje. Czego chcieć więcej? ☺♥ Jednak zapachem przebija go Kolastyna nawilżający olejek po opalaniu- CUDO ♥♥♥♥ Z pewnością sięgnę po niego w następne wakacje- bardzo fajnie nawilżał,skóra po nim była przyjemnie gładka,żałuję,
że odkryłam go tak późno,bo dopiero gdzieś pod koniec sierpnia. 
A teraz pora na śmierdziucha ☺Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany. Ciężko stwierdzić,
czy jest faktycznie odbudowujący,ogólnie byłby to fajny produkt ( ja jestem fanką ziołowo-roślinnych szamponów,które nie posiadają tych wszystkich pieniących się zapychaczy,które znajdziemy 
w większości perłowych drogeryjnych szamponów) gdyby nie jego zapach...OKROPNY !!!! ☠☠☠ Straszny,śmierdzący,zapychający w dodatku bardzo długo utrzymuje się na włosach i ciężko go zabić odżywkami i maskami do włosów. Zanim po niego sięgniecie,radzę go najpierw powąchać,żeby
w domu nie było niespodzianki ☺
Przedostatni produkt to rozświetlający korektor pod oczy Touch Of Radiance firmy Lumene. Naprawdę świetny produkt,lekki,nie zbiera się w załamaniach,ładnie rozświetla,ze względu na swoją konsystencję nie zakryje mocno zasinionej skóry pod oczami. Ogólnie polecam.
I ostatni już produkt,którego chyba jest mi najbardziej szkoda,to...

...świeczka Coconut Leaves marki Bath&Body Works. Jak widać na zdjęciu,trochę wosku jeszcze zostało,ale nie dałam rady już tego spalić,bo wszystkie 3 knoty odmawiały  posłuszeństwa. Dalej utrzymuję,że ta świeczka ma piękny zapach, znalazłam już nawet jego zamiennik w najnowszej kolekcji i przymierzam się do kolejnych większych zakupów w tym magicznym miejscu jeszcze przed Świętami ✌✌✌ i na pewno nie omieszkam wspomnieć o tym na blogu ☺ I to by było na tyle, ciekawa jestem, czy ktoś z Was używał tych produktów i jakie macie o nich zdanie ☺ .


niedziela, 18 października 2015

Maseczka złuszczająca do stóp- HIT czy KIT ⁇⁉

Witajcie :)
Ostatnio w pielęgnacji stóp furorę robią super niesamowite maseczki złuczające.
 Są to skarpetki nasączone kwasami i innymi substancjami złuszczającymi,które wystarczy nosić przez 60-90 min,a po kilku dniach pozbywamy się wszelkich stwardnień i zrogowaceń,
a skóra naszych stóp wygląda nieskazitelnie i gładko,jak u niemowlaka. 
Oczywiście nie omieszkałam tego sprawdzić :) . Niemal w każdej drogerii aż się roi od tych produktów, ja niespecjalnie zwracałam uwagę na firmę, sięgnęłam więc po pierwsze lepsze skarpetki firmy PUREDERM Shin&Soft,które prezentują się tak:
Kupiłam je w drogerii Hebe za ok.15 zł ( niestety nie pamiętam dokładnie ceny)
A oto co pisze producent:
"Maska do stóp w postaci skarpetek zawierających składniki złuszczające.Zabieg można
w prosty sposób wykonać w zaciszu domowym.(...)Zabieg usuwa zrogowacenia naskórka oraz wygładza stopy w ciągu 10 dni. Ekstrakt z cytryny ,pomarańczy,drzewa herbacianego,miodu oraz inne naturalne składniki pomagają usunąć zrogowacenia.
 Olej kokosowy łagodzi świeżo złuszczoną skórę stóp."
Z tyłu opakowania znajdziemy też dokładną instrukcję użycia.

 Żadnej filozofii w tym nie ma, zakładamy skarpetki na umyte i osuszone stopy, trzymamy
 od 60-90 min i zdejmujemy. Po upływie 3 dni zaczyna się złuszczanie,które może trwać nawet do 7 dni. Ja swoje skarpetki  trzymałam ok.75 minut. Pierwsze wrażenie- meeega dziwne i nie do końca przyjemne :) Wkładamy stopę w mokrą żelową skarpetkę..brr !!!
 Po kilku minutach można się jednak przyzwyczaić :) 

 Po upływie pierwszej godziny zaczęłam odczuwać ciepło i lekkie swędzenie. Po 75 minutach zdjęłam te cudeńka, zmyłam resztki produktu i...tak naprawdę na tym atrakcje się skończyły :( Mijał dzień,drugi,trzeci...czwarty,tydzień i kompletnie nic. Nie zauważyłam ŻADNEGO złuszczania...na stopach można było zauważyć tylko lekkie białe skórki, wyglądało to jak skóra stóp,która przez tydzień nie widziała kremu nawilżającego i można było się tego pozbyć wyłącznie dzięki tarce. Nie muszę chyba mówić,że przeżyłam lekkie rozczarowanie...ciekawa jestem dlaczego mi nie wyszło i od czego zależy uzyskanie pożądanego efektu ( bo wiem i widziałam jaki efekt można uzyskać)..może to kwestia firmy,ceny,albo czasu trzymania? Postanowiłam więc dać im jeszcze jedną szansę
 i spróbować jeszcze raz :) tym razem sięgnęłam po inne skarpetki i zamierzam je nosić przez ok.2 godziny...zobaczymy co z tego wyniknie - życzcie mi powodzenia ! ☺