środa, 9 marca 2016

✿ ZESTAW PĘDZLI ZA 29 ZŁ- WARTO CZY NIE? ✿

Coraz większą rolę w świecie makijażowym odgrywają pędzle. Wiele blogerek i vlogerek, w ostatnich miesiącach, wypromowało modę na używanie profesjonalnych pędzli przy wykonywaniu codziennego makijażu. Zaczęły one być tak ważne jak dobry puder czy podkład. Dobre pędzle to inwestycja. Dość droga, niestety, gdyż ceny pojedynczych egzemplarzy wahają się w granicach 30-100 zł ( !!) Na rynku jest sporo pędzli, które reklamują się dobrą jakością i niską ceną. Postanowiłam je przetestować. Tym razem padło na markę LANCRONE. A dokładnie na zestaw 7 szt. pędzli :


Na allegro można go dorwać za jedyne 29,99 zł.
W skład zestawu wchodzą:
pędzel do pudru
pędzel do podkładu
pędzel do konturowania/różu/broznera
pędzel do rozcierania
pędzel do nakładania cieni
pędzel kulka do cieni
pędzel do brwi

Na pierwszy rzut oka fajny deal. Za niewielką cenę mamy zestaw wszystkich podstawowych pędzli w rozmiarze mini, w sam raz na wyjazdy. Jednak po bliższym zapoznaniu....
Zapach...okropny :( utrzymuje się nawet po 3 myciu, jakby były co najmniej zrobione z włosia skunksa....dla mnie nie do zaakceptowania. Po drugie włosie: nie jest to najwyższa jakość. O ile pędzel do podkładu i te do cieni są nawet całkiem milutkie, to do pudru i podkładu pozostawiają wiele do życzenia...

Na zdjęciu powyżej widać "rozciapierzenie" pędzelka po dosłownie 2 umyciach...
Generalnie niegłupi zestaw za niegłupie pieniądze, krótkie trzonki, lekkie, nadają się na wyjazdy, nie jest to raczej inwestycja na dłuuugie lata, raczej na kilka miesięcy...no i jeżeli komuś nie przeszkadza zapach, albo ma pomysł na pozbycie się go. Nie skreślam firmy bo mam pędzel do pudru Flat Top Kabuki F58 który kosztował ok.20 zł i jest przegenialny ❤ Jeżeli jednak macie kilka groszy więcej, to warto zastanowić się nad zakupem czegoś z trochę wyższej półki, gdyż ta cała jazda wokół pędzli i traktowania ich jako inwestycji nie jest wcale żadną ściemą... ☺



poniedziałek, 8 lutego 2016

PODKŁAD MATUJĄCY- COULEURS NATURE- YVES ROCHER

Moje Drogie Panie,
W ramach poszukiwań tego jedynego ( lub jednego z wielu) idealnego podkładu, przychodzę do Was dzisiaj z recenzją fluidu matującego Yves Rocher. Nie jest to żadna nowość, no chyba że w mojej łazience. Ale bardzo lubię kosmetyki tej marki więc z radością wzięłam się za testowanie ich kolejnego produktu. Tak więc, przedstawiam Wam podkład COULEURS NATURE:


"Podkład matujący to kosmetyk, który pozwala cieszyć się zrównoważoną, świeżą i aksamitna cerą. Podkład o płynnej, lekkiej konsystencji, który po nałożeniu tworzy na skórze pudrowy film zapewnia jednolitą, gładką cerę i reguluje błyszczenie skóry. Formuła kosmetyku bazuje na wyciągu z korzenia tarczycy bajkalskiej, którego działanie regulujące wydzielanie sebum zostało przez Laboratoria Yves Rocher naukowo udowodnione. Podkład daje matowe, a jednocześnie rozświetlające cerę wykończenie makijażu. Kosmetyk zawiera wyłącznie pigmenty mineralne pochodzenia naturalnego. Podkład matujący najlepiej nadaje się do cery mieszanej i tłustej, a w klimacie ciepłym i wilgotnym również do cery normalnej, występuje w kilku odcieniach, by każda kobieta mogła dobrać najbardziej dopasowany do koloru swojej skóry." ( yves rocher)


Zgodzę się z matowym wykończeniem. Podkład nałożony na twarz jakby od razu "zasycha" , trzeba go dość szybko i sprawnie rozprowadzić. Nie będą z niego zadowolone posiadaczki cery suchej lub normalnej w kierunku suchej. Nie zauważyłam też specjalnego rozświetlenia o którym mówi producent. Na skórze prezentuje się nie najgorzej. Dość dobrze kryje i daje ładne , pudrowe wykończenie :
p.s. suche skórki przy nosie są tylko i wyłącznie moją winą a nie podkładu ;))

Wydawało by się, że podkład można zaliczyć do tych idealnych....no jednak nie do końca :( po kilku godzinach podkład wyglądał już trochę gorzej, skóra zaczęła się świecić ( a może to wina pudru...) zaczął się zbierać w "załamaniach" skóry i porach , jednym słowem..masakra :( zresztą, spójrzcie same
Zwróćcie uwagę na to co stało się z nosem ....
Sama nie wiem co sądzić o tym podkładzie, ładnie się nakłada i dobrze wygląda przez kilka godzin ale to ciągle za mało. W regularnej cenie kosztuje 44 zł , ja dorwałam go za pół ceny. Dam mu jeszcze szansę, pokombinuję z nakładaniem, bazami ale na chwilę obecną podkład dostaje ode mnie dużego minusa :(
Poszukiwana idealnego podkładu trwają dalej :)

poniedziałek, 25 stycznia 2016

♥♥DUET IDEALNY -> CLINIQUE♥♥

Hej!
Po dość długiej przerwie chciałam Wam przedstawić miłość mojego życia- a raczej dwie ;). Kremy, które podbiły moje serce od pierwszego użycia ♥ Oba produkty wyszły spod rąk GENIALNEJ amerykańskiej kosmetycznej firmy Clinique oferującej produkty zarówno do pielęgnacji jak i makijażu. Są to kosmetyki testowanie alergologicznie i bezzapachowe. O cudownej , żelowej konsystencji idealnej dla mojej tłustej cery. Po prostu cudo ♥
Dzisiaj chciałabym skupić się na dwóch produktach, które obecnie królują w mojej pielęgnacji:
Moisture Surge Extended Thirst Relief - krem nawilżający do twarzy i kultowy już all about eyes- krem pod oczy

Zacznijmy od kremu do twarzy: 
Nadaje się do każdego rodzaju skóry, dzięki swojej żelowej konsystencji będzie w sam raz dla skóry tłustej, jako krem pod makijaż ale fantastycznie nawilża też skórę suchą ( wiem to z najlepszych źródeł :)) Oto co na jego temat pisze producent:
"Nawilża, odświeża i łagodzi skórę przez 12 godzin. Może być stosowany w każdym momencie - pod lub na makijaż. Szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy.
Niewiele, ale krótko zwięźle i na temat :) I właściwie tyle w tym temacie wystarczy. Z całym tym opisem zgadzam się w zupełności.
Uwierzcie mi, przetestowałam już wiele kremów o żelowej konsystencji, od kiedy moja skóra zaczęła się buntować na każdy "tłuściejszy" produkt ;) I żaden z nich nie dorównał temu. Momentalnie wchłania się w skórę i daje dłuuugie uczucie nawilżenia. Normalnie cud, miód i malina :) Tak wiem, cena jest zabójcza ( 199 zł za 50 ml !!! ) ale krem jest bardzo wydajny, używam go od miesiąca i zużycie jest naprawdę znikome. Polecam polować na okazję w perfumeriach Douglas lub Sephora, mozecie go tam dorwać z nawet 20% zniżką.
Już jest cudownie, jednak do szczęścia potrzebny jest jeszcze dobry krem nawilżający pod oczy ( w tym miejscu, niestety, skóra starzeje się zaraz po szyi :( ) Warto jest więc zainwestować w coś dobrego . I tu polecam kultowy już krem All About Eyes- dostępny w dwóch wersjach: lekkiej i bogatszej. Ja wybrałam tę drugą opcję. I co mogę powiedzieć...kolejny strzał w dziesiątkę !!

"Lekki krem pod oczy zmniejszający widoczność opuchnięć, cieni i drobnych linii. Kremowo-żelowa formuła sprawia, że makijaż oczu dłużej się utrzymuje. Do stosowania rano i wieczorem, pod oczy i na powieki. Przetestowany okulistycznie."
Cudownie nawilża, szybko się wchłania i nie roluje się pod makijażem. Czy zmniejsza cienie pod oczami? Niekoniecznie. Ale na to nie pomoże żaden krem więc wybaczamy. Znowu odstraszająca cena ( 169 zł/ 15 ml) i znowu super wydajność. 
Jeszcze raz serdecznie polecam , mimo zabójczej ceny warto zainwestować. Pamiętajcie, że to jest inwestycja w Wasz przyszły wygląd :)) Buziaki 

wtorek, 29 grudnia 2015

✮✮ TANIO VS DROGO-> PIGMENTY DO OCZU ✮✮

Hej !
Witajcie po świątecznej przerwie , mam nadzieję, że ten magiczny czas spędziliście w gronie najbliższych i naładowaliście się nową pozytywną energią na kolejne dni albo i tygodnie ☺. U mnie tak właśnie było, dlatego czym prędzej przybywam do Was z nowym postem !! ☺ Tym razem znowu porównanie. Po  ilości wyświetleń ostatniego wpisu ( bo jak narazie nikt się jeszcze nie odważył do mnie odezwać, ale..czekam cierpliwie !! ☺)można wywnioskować, że spotkał się on z dużym zainteresowaniem, co mnie bardzo cieszy. A więc, bez zbędnego gadania przechodzimy do rzeczy:
Dzisiaj pod lupę bierzemy pigmenty do oczu:
1. Inglot w kolorze  nr 50
2. Make up revolution w kolorze CONFRONT

Pigmenty z Inglota zapewne każdy z Was zna :
DOSTĘPNOŚĆ: sklepy stacjonarne, wyspy, sklep internetowy 
CENA: 33 zł
POJEMNOŚĆ: 2g
WAŻNOŚĆ: 18 miesięcy
GAMA KOLORYSTYCZNA : Bardzo szeroka, cienie perłowe, iskrzące, matowe 
WYDAJNOŚĆ: Ogrooomna :)
DODATKOWE ATUTY: Piękne i poręczne opakowanie
Przejdźmy teraz do tańszej opcji:

DOSTĘPNOŚĆ: Internet, między innymi na stronie e-zebramintishope-kobieca
CENA : ok 5 zł ( !!!)
POJEMNOŚĆ: 1,5 g
WAŻNOŚĆ: 12 miesięcy
GAMA KOLORYSTYCZNA: Dość ograniczona , głównie perłowe
WYDAJNOŚĆ: Jak wyżej :)
MINUS: Napisy z opakowania bardzo szybko się ścierają
A jak się mają do siebie kolory i pigmentacja? 

Ogólnie narzekać nie można. Oba pigmenty dają mocny i nasycony kolor. Utrzymują się na powiecie wiele godzin ( nałożone na bazę lub korektor). Ciężko mi wskazać zwycięzce, wszystko zależy od tego, jaki kolor Was interesuje. Inglot ma większy wybór , możecie wybrać mat,perłę a nawet brokat :) Make up revolution skupił się na najbardziej "chodliwych" i podstawowych odcieniach. Ceny są baardzo zróżnicowane. Decyzję zostawiam Wam, moje serce zdobyły oba :))





wtorek, 8 grudnia 2015

☆★ TANIO VS DROGO -> PEELINGI DO CIAŁA ★☆

Hej :)
Przychodzę do  Was dzisiaj z nową serią TANIO VS DROGO. Dzisiaj bierzemy pod lupę peelingi do ciała z różnych półek cenowych. Zatem zaczynamy !!! :)
Na celowniku mam te oto dwa cudeńka:
1. Jardins De Provence Body Scrub apple & cinnamon
2.Eco Receptura by Stara Mydlarnia with argain oil
Zajmijmy się więc ich porównaniem :
ECO RECEPTURA BY STARA MYDLARNIA


DOSTĘPNOŚĆ: Drogerie Natura, sklepy i stoiska Starej Mydlarni, strona internetowa
CENA: 30-40 zł
POJEMNOŚĆ: 300 ml
WAŻNOŚĆ: 6 miesięcy
PARAFINA : Brak
SKŁADNIKI AKTYWNE: Olej arganowy,witamina E
ZAPACH : Delikatny, piękny i słodkawy, absolutnie nie jest drażniący
KONSYSTENCJA : Dość gęsty, wyraźnie wyczuwalne drobinki które nie rozpuszczają się od razu po nałożeniu na ciało
EFEKT : gładka, pięknie pachnąca skóra :))
OCENA : zdecydowanie 5 +
JARDINS DE PROVENCE BODY SCRUB APPLE& CINNAMON
DOSTĘPNOŚĆ : Słaba, niektóre sklepy Tesco i Biedronka
CENA : ok.10zł
POJEMNOŚĆ: 200 g
WAŻNOŚĆ: Brak informacji...
PARAFINA: Na pierwszym miejscu w składzie !!!
SKŁADNIKI AKTYWNE: Olej z nasion słonecznika, masło Shea
ZAPACH: Przepiękny,  wręcz uzależniający !!! :) Słodki zapach szarlotki ♥
KONSYSTENCJA: Dość rzadki, "przecieka" między palcami, drobinki wręcz niewyczuwalne pod palcami
EFEKT: Niestety tylko ładnie pachnąca skóra :(
OCENA: 3+ za zapach i cenę...
PODSUMOWUJĄC:
W tym starciu zdecydowanie wygrywa droższy peeling. Owszem, cena jest dość wysoka, ale produkt jest naprawdę wydajny. Nakładając go na skórę mamy poczucie, że coś z nią robi :) , ładnie ściera martwy naskórek, pozostawiając uczucie gładkości i świeżości. Plus za piękny zapach i brak  zapychającej parafiny.  Jestem zdecydowanie na tak i z pewnością wypróbuję jeszcze inne zapachy z serii Eco receptura . W świecie otaczającej nas chemii warto czasem zrobić coś dla siebie i wybrać tę "zdrowszą" opcję :))




niedziela, 6 grudnia 2015

✤Pierwsze wrażenie -> MASCARA PIERRE RENE LASH CREATOR XXL ✤

Hej :))
Witam Was w ten piękny mikołajkowy wieczór ( chociaż patrząc za okno to już raczej noc...) . Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym wrażeniem maskary do rzęs firmy Pierre Rene LASH CREATOR XXL, która ma za zadanie zwiększyć objętość rzęs. I to był główny powód dla którego po nią sięgnęłam , bo w końcu która z nas nie marzy o pięknym i zalotnym spojrzeniu? :))
Zacznijmy od tego, co na jej temat pisze producent: " Rewolucyjna szczoteczka XXL gwarantuje perfekcyjną aplikację, separuje i oddziela rzęsy podkreślając każdą z osobna wyjątkową czernią.
Innowacyjna formuła z nylonem gwarantuje efekt "sztucznych rzęs" maksymalnie pogrubiając i przedłużając rzęsy.Zawarte w formule substancje nawilżające rzęsy oraz witaminy dbają o kondycję, elastyczność i lśnienie włosków.Hypoalergiczna." Cena  19,99 zł.

Pierwszy raz od dłuższego czasu skusiłam się na taką szczoteczkę, zazwyczaj wybieram maskary z cienką silikonową szczoteczką , żeby precyzyjnie dotrzeć do nasady rzęs. I być może moje umiejętności nie są zbyt duże bo oczywiście tą maskarą mi się to do końca nie udało :) Włosie szczoteczki jest bardzo miękkie co trochę utrudnia "  precyzyjną robotę ". Dodatkowo jest ona dość duża , co stwarza  ryzyko wielokrotnego wsadzenia jej sobie w oko przy porannym makijażu :)) Zapach bardzo neutralny, nie robi grudek, wydaje mi się, że raczej nie można z nią przesadzić... a oto efekty :

Generalnie ok, ale...szału nie ma. Rzęsy wyglądają bardzo naturalnie, jakby były ufarbowane henną. Nie mają tej "sztywności" którą można uzyskać silikonową szczoteczką. Na załatwianie codziennych spraw będzie w sam raz, ale na randkę raczej bym się nie pokusiła :) Tak wyglądała maskara po ok.8 godzinach:
Mam wrażenie, że lekko osypała się z dolnych rzęs a górne trochę się skróciły...
Ogólnie maskara nie jest najgorsza, daje bardzo naturalny efekt, idealna na co dzień . Jednak na wieczór zamieniłabym ją na inną.  Owszem , przedłuża lekko rzęsy, ale z tym efektem sztucznych, o których piszę producent się nie zgodzę. Nie zauważyłam tu żadnego pogrubienia...Cena  przyzwoita. Polecam dziewczynom, które lubią naturalny make up- no make up :)